Wpis 50, czyli gdy korona puka do drzwi.

Skoro mam koronę z głowy, to się wypo­wiem. Na początku pod­cho­dzi­łam do tematu z pewną dozą nie­pew­no­ści. Skoro nie zna­łam nikogo, kto zacho­ro­wałby na Koronawirusa, mogło to ozna­czać, że to cho­ler­stwo jest gdzieś tam daleko; ist­nieje, ale nie doty­czy ani mnie, ani mojego oto­cze­nia. Kiedy wśród zna­jo­mych poja­wił się pierw­szy przy­pa­dek, a ja musia­łam pod­dać się testom, zro­biło się poważ­niej. Jed­nak, gdy wynik wyszedł nega­tywny, ode­tchnę­łam z ulgą i wró­ci­łam do pra­wie nor­mal­nego życia. A potem…

Czytaj dalej „Wpis 50, czyli gdy korona puka do drzwi.”

Wpis 49, czyli jak zaczynać, to z wysokiego C!

Covid sza­leje, ludzie sza­leją i pogoda też zaczyna dawać popa­lić. Angiel­ska jesień wcale nie zapo­wiada się w paste­lo­wych, cie­płych bar­wach. Raczej spo­dzie­wam się desz­czu, wia­tru i jesz­cze wię­cej desz­czu. I to przez kolej­nych kilka mie­sięcy. O śniegu zimą mogę poma­rzyć, a jesienna pogoda trwać będzie mniej wię­cej do kwiet­nia — jeśli dobrze pój­dzie. Wspo­mi­na­łam, że uwiel­biam angiel­ską pogodę?

Za oknem wpraw­dzie teraz nie pada, za to sły­chać syrenę prze­jeż­dża­ją­cej gdzieś nie­opo­dal karetki, a to przy­po­mniało mi wyda­rze­nie sprzed kilku tygo­dni. U sąsia­dów impreza, o któ­rej nikt by się nie dowie­dział, a na pewno nie prze­jął, gdyby nie nagłe poja­wie­nie się na ulicy o dru­giej w nocy jed­nego z gości. Nazwijmy go Śpie­wa­kiem, bo od tego się zaczęło. Potem była kłót­nia z pró­bu­jącą go uspo­koić kobietą.

Czytaj dalej „Wpis 49, czyli jak zaczynać, to z wysokiego C!”

Wpis 48, czyli mój dom sam się brudzi!

Kolejny tydzień z koronawirusem w tle dobiega końca. Pierwsze dwa tygodnie, gdy musiałam pracować z domu, do łatwych nie należały. Już kiedyś tak pracowałam, jednak było to tylko pół etatu. Gdy okazało się, że wysyłają mnie na postojowe, myślałam, że zajmowanie się domem na pełen etat nie będzie takie ciężkie. W końcu pracowałam i zajmowałam się domem bez większych problemów. Teraz powinno być łatwiej. 

Cholera, przyznaję bez bicia, nie mogłam się odnaleźć. Nagle mój poukładany świat legł w gruzach, rozbił się na tysiące kawałków i pogodzenie prania, prasowania, zrobienia obiadu, zajęcia się rodziną, wyjścia z psem, wydawało mi się niemożliwe. Chciałam, by wszystko było ogarnięte, a co rusz musiałam coś dosprzątać, bo dom jakby żył i sam się brudził;)

Wiem, jak to brzmi teraz, ale cztery tygodnie temu czułam się, jakby mnie ktoś wyciął ze zdjęcia i próbował wkleić do innego. Z każdym kolejnym dniem było gorzej. Byłam coraz bardziej chaotyczna, a przez to miałam wyrzuty sumienia, że sobie nie radzę. Ciągle byłam zmęczona i rozdrażniona.

Czytaj dalej „Wpis 48, czyli mój dom sam się brudzi!”

Wpis 47, czyli nadzieje i obawy.

Dwa kolejne rozdziały „Naznaczonej” dodane. Kiedy zaczynałam pisać „Naznaczoną”, chciałam, tylko by bawiła czytelników. Przerażające jest, ile lat musiało minąć, by powstał ostatni rozdział, bo w końcu mogę powiedzieć, że rozdział trzydziesty ósmy jest gotowy. Jeszcze trochę potrwa, nim tu trafi, w końcu musi odczekać swoje, przejść przez końcowe poprawki i korekty. Ale jest, to najważniejsze;) A w głowie już kiełkuje kolejna część i już nie mogę się jej doczekać. Tylko czas, oby ten znalazł się w wystarczającej ilości. Mam cichą nadzieję, że ktoś przeczyta „Naznaczoną” do końca i faktycznie przyniesie trochę rozrywki. Byłoby fajnie;) Tak to już jest, gdy pokazuje się innym to, co się stworzyło, bez profesjonalnej korekty, którą mogą poszczycić się papierowe wydania. Zawsze znajdą się niedociągnięcia, chociażbym czytała tekst po sto razy, coś ominę, czegoś nie zauważę. Mam nadzieję, że w „Naznaczonej” nie będzie tego za wiele. Lecę poprawiać kolejny rozdział. Miłego obcowania z „Naznaczoną”.

Wpis 46, czyli kolejny tydzień w domu.

Coraz więcej znajomych pyta jak my sobie tu w Anglii radzimy i czy jesteśmy źli na premiera, że tak późno zawrócił z błędnie przyjętego kursu. Jakie jest podejście Anglików do pandemii i czy nie boimy się nadchodzącego kryzysu?

Nie ukrywałam, że podejście Borisa Johnsona na początku mnie zmartwiło. Pisałam o tym tutaj. Nie mniej od tego czasu sporo się zmieniło i to tylko na lepsze i za to trzeba go pochwalić. O tym pisałam tu. Oczywiście to o czym wspominam w tekście wynika z mojego i moich najbliższych doświadczenia. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie bagatelizował, podważał czy wyśmiewał obecną sytuację (patrz tutaj) Zawsze znajdzie się grupa ludzi, którzy czują się ekspertami we wszystkim i niewiele można na to poradzić.

Czytaj dalej „Wpis 46, czyli kolejny tydzień w domu.”

Wpis 45, czyli tak po ludzku – DZIĘKUJĘ!

Dziękuję Wam! Tak po prostu i z serca. Dziękuję wszystkim, którzy w tych ciężkich czasach potrafią być bohaterami. Pracownikom NFZ/NHS, sprzedawcom w sklepach, policjantom, kierowcom, śmieciarzom, reporterom, wolontariuszom i wielu innym ludziom, których pracy nie widzimy, ale odczuwamy ją każdego dnia i dzięki nim możemy bezpiecznie siedzieć w domach pracując, oglądając telewizję i czekając, aż całe to szaleństwo dobiegnie końca. Dziękuję Wam!

Wpis 44, czyli dom niczym twierdza.

I stało się. To, przed czym premier Anglii tak się bronił w końcu nastąpiło. Przez kolejne trzy tygodnie będziemy siedzieć w domu. Wyjść można tylko po zakupy, chociaż zalecane jest robienie ich online. Ten system świetnie tu działa, więc pewnie i ja się skuszę by niepotrzebnie nie ryzykować.

Ci, którzy nie mają tyle szczęścia by pracować z domu nie będą mieć problemów z dotarciem do pracy oraz z powrotem do domu. Wszelkie inne podróże, na przykład w celu odwiedzania się, są już zabronione. I tak z ukochaną siostrą – jeśli dobrze pójdzie – zobaczę się dopiero w kwietniu. Niemniej nie narzekam. To żadne poświęcenie w porównaniu z sektorem medycznym, który każdego dnia walczy nie tylko z wirusem, ale i głupotą i nieodpowiedzialnością niektórych osobników. Na szczęście coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa i grożących nam konsekwencji.

Czytaj dalej „Wpis 44, czyli dom niczym twierdza.”

Wpis 43, czyli filmowe i książkowe przepowiednie.

Czasami zamiast iść spać wpadam na szalony pomysł, by obejrzeć jakiś film. Tym razem padło – a jakże, bo czemu nie – na „Contagion – Epidemia strachu” w reżyserii Stevena Soderbergha. A o czym jest sam film? Ano o wirusie, który niczym niewidoczny bohater przemierza świat wzdłuż i wszerz siejąc strach. Coś wam to przypomina?

To nie jest horror, ale po obejrzeniu filmu czułam się nieźle wystraszona. Scenarzysta ma zdolności, za które nie jeden sporo by zapłacił. Filmowe proroctwo obecnej sytuacji daje dużo do myślenia. Szkoda, że wtedy, gdy był wyświetlany nikt nie pomyślał, że pewnego dnia fikcja może stać się prawdą.

Czytaj dalej „Wpis 43, czyli filmowe i książkowe przepowiednie.”

Wpis 42, czyli nowa/stara książka.

Od dawna niczego nowego nie wrzucałam na blog, ale od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie pomysł, by wszystkie publikowane książki przenieść tu z Wattpada, uprzednio je poprawiając. Nie wiem, czy nie porywam się z motyką na słońce, ale dziś wrzucam pierwszy rozdział NAZNACZONEJ, histori s-f, której część drugą wciąż piszę.

A o czym jest Naznaczona?

Świat po Wielkiej Wojnie zaczyna się odbudowywać. Rząd Federacji czuwa nad porządkiem przy pomocy tajnej Agencji. Jej żołnierze to armia przywróconych do życia samobójców, maszyn, które nic nie pamiętają i są posłuszne rozkazom Dowódców. Pewnego dnia ktoś się buntuje.

Czytaj dalej „Wpis 42, czyli nowa/stara książka.”

Wpis 41, czyli Koronawirus i Anglia.

Koronawirusem żyje teraz cały świat. Cały świat wprowadza ograniczenia, nakazy, zakazy, by powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa. A Anglia idzie jak zawsze własną drogą.

Są tu dwa krany, okna otwierane na zewnątrz, lewostronny ruch, herbata z mlekiem (fee) i mikroskopijne domy. A Borys Johnson ma inne podejście do problemu koronawirusa (tu o tym przeczytasz). Tak w skrócie, zamiast zmniejszać ryzyko zakażenia, mamy się pozarażać, żeby zbudować „odporność stada”. Oczywiście jednostki starsze i bardziej wrażliwe będą jednocześnie chronione. Nie bardzo wiem jak ma to wyglądać w praktyce i szczerze, mimo że nie jestem panikarą, zaczynam bać się o te „chronione jednostki”. Obawiam się, że nie wszyscy będą przestrzegać pozostałych zaleceń wydawanych przez WHO.

Czytaj dalej „Wpis 41, czyli Koronawirus i Anglia.”