Wpis 39, czyli „List do Śmierci”

Droga Śmierci

Nie dotykaj mnie proszę

Nie zabieraj mnie jeszcze

Nie wysuszaj krwi mojej

Zostaw w płucach powietrze

Pozwól cieszyć się słońcem

Od traw pyłków wciąż kichać

Narzekać, zazdrościć, nie lubić

Do niemożliwego też wzdychać

Pozwól bawić się słowem

Cierpieć ze złamanym sercem

Płakać, śmiać się i kochać

I czerpać z życia najwięcej

Proszę Cię dziś całą sobą

Chcę jeszcze bawić się deszczem

Chcę czuć łzę słoną w ustach

Więc nie zabieraj mnie jeszcze

Z wyrazami szacunku

Ja

Wpis 12, czyli Apel!

Apel! (ponadpartyjny i ponad czasowy – bez wskazania konkretnej „władzy”)

Rządzący, rządzący, rządzący mili
Co wyście z nami znowu porobili?
Ci nowi, ci starzy, wielkiej zmiany nie ma
Tam trzęsła, tu się trzęsie pod nogami ziemia
Źle było wtedy, źle jest także teraz
I się rozprzestrzenia jak jasna cholera
Polak Polakowi znowu wilkiem stoi
Już się nikt nikogo w tym kraju nie boi
Nie ma już świętości, bo każdy jest święty
Jeden przez drugiego chce być wniebowzięty
Z innych się śmiejecie, chociaż się nie znacie
Z tej prostej przyczyny, że się nie słuchacie

Posłowie, posłowie, posłowie mili
Otwórzcie oczęta, bo będziecie „byli”
Czy z lewa, czy z prawa, czy z samego środka
Stańcie się jednością, jak nić z kołowrotka
Bo to nie wasz folwark, to jest państwo nasze
A wy tak robicie, jakby było wasz
Zamiast się pogodzić, wyście pokłóceni
A wzajemna niechęć niczego nie zmieni
Ugryźcie się w język dla większego dobra
Zmiana nastawienia bardzo by pomogła
I zamiast pogardy bądźcie wreszcie mili
Byście własnym jadem Polski nie zniszczyli

Polacy, Polacy, Polacy mili
Na co myśmy znowu w kraju pozwolili?
Teraz jest zgrzytanie, teraz jest płacz
Trzeba było dupy ruszyć, a nie teraz bać
Bo ci tam na górze wszyscy tacy sami
Obiecują złote góry, by ludzi omamić
A Polak po szkodzie niby mądry taki
Szkoda, że naiwne zawsze są Polaki
Chociaż tą naiwność można wytłumaczyć
Ciężko decydować, gdy Polska w rozpaczy
Wtedy w każdym słowie widzi się nadzieję
Że w końcu będzie lepiej, że świeżość powieje

Kochani, kochani, kochani moi
Idźmy już bez fochów wszyscy na wybory
Nie liczmy na innych, nie czekajmy cudów
By świat ze swym wścibstwem nie prał naszych brudów
Tego życzmy sobie rodacy przemili
Byśmy raz kolejny mądrzejsi już byli
Byśmy wchodzić w kłótnie dzisiaj już przestali
Razem żeśmy silni, a osobno mali
Ostatnie życzenie już na koniec pieśni
Byśmy doświadczenie z tej lekcji wynieśli.

Wpis 6, czyli wiersz „Serce”

Serce

Nie wiedzieć czemu, w czarnym odmęcie,

przy bramie głównej zostało me serce.

I leży tam nadal takie ospałe,

dziwnie przebrzmiałe i tak bardzo małe.

I topi się ciągle, choć nie ma powodu,

krew w nim nie pulsuje, bo jest całe z lodu.

I boi się chyba, że dwie męskie dłonie

odnajdą je w końcu i serce utonie.

I miłość rozgrzeje te serce od nowa,

A serce się lęka i dlatego chowa.

Jeszcze jeden płomień, rysa jeszcze jedna

Serce się roztopi, a ja będę biedna.

Biedna i samotna, gdzieś na stacji życia,

Muszę je ochronić, to kwestia przeżycia.

Odnajdę więc szybko moje biedne serce,

by zamknąć na wieki w diamentowej butelce.

Ja