Serce
Nie wiedzieć czemu, w czarnym odmęcie,
przy bramie głównej zostało me serce.
I leży tam nadal takie ospałe,
dziwnie przebrzmiałe i tak bardzo małe.
I topi się ciągle, choć nie ma powodu,
krew w nim nie pulsuje, bo jest całe z lodu.
I boi się chyba, że dwie męskie dłonie
odnajdą je w końcu i serce utonie.
I miłość rozgrzeje te serce od nowa,
A serce się lęka i dlatego chowa.
Jeszcze jeden płomień, rysa jeszcze jedna
Serce się roztopi, a ja będę biedna.
Biedna i samotna, gdzieś na stacji życia,
Muszę je ochronić, to kwestia przeżycia.
Odnajdę więc szybko moje biedne serce,
by zamknąć na wieki w diamentowej butelce.
Ja